Każdy rodzic zna ten moment, kiedy dziecko zgłasza fizyczne dolegliwości mimo braku medycznej przyczyny. Rodzice dzieci szkolnych doświadczyli zapewne niespodziewanych chorób akurat dzień przed ważnym sprawdzianem. A rodzice malucha – sytuacji, gdy ból brzuszka uniemożliwił pójście do przedszkola, w którym akurat pojawił się konflikt z kolegą.
Czy w takich momentach zajmowanie się zdrowiem fizycznym (somatycznym) przyniesie spodziewane efekty? Może leki uśmierzą ból, ale niewypowiedziane emocje, będące źródłem tego bólu, pozostaną. A nierozwiązane wewnętrzne konflikty mogą być na dłuższą metę przyczyną wielu problemów. Dlatego warto przyjrzeć się objawom całościowo i dowiedzieć się, o co chodzi z tą PSYCHOSOMATYKĄ.
Temat nie dotyczy tylko dzieci. Jeśli kiedykolwiek czerwieniłeś się ze wstydu, czułeś, że serce zaraz wyskoczy Ci z klatki ze strachu, lub biegałeś do toalety przed ważnym, stresującym spotkaniem, to miałeś okazję doświadczyć wzajemnego wpływu ciała na psychikę i psychiki na ciało. Przeżywanie sytuacji nie kończy się tylko na poziomie psychicznym, lecz zawsze odbywa się również w ciele, co wynika z funkcjonowania układów nerwowego, hormonalnego, odpornościowego, ich wzajemnych powiązań, które działają nieustannie, poza naszą świadomością.
O ile uczucie wstydu może realnie zaczerwienić naszą twarz i nie stanowić zagrożenia, o tyle już odczuwanie długotrwałego stresu niesie za sobą poważniejsze skutki zdrowotne. Tym właśnie zajmuje się psychosomatyka. Trudności u dzieci mogące mieć psychosomatyczne podłoże to m.in.: przewlekłe bóle głowy czy brzucha, alergie, wysypki, mdłości, moczenie.
Dla przykładu: małe dziecko reaguje bólem brzucha na stresowe sytuacje. Kiedy w szkole pojawiają się trudności, zaczyna mieć problemy jelitowe. A w okresie nastoletnim lekarze diagnozują u niego zespół jelita drażliwego. Może to wymagać leczenia farmakologicznego, jednak warto spojrzeć na problem szerzej: czy nie jest tak, że od najmłodszych lat dziecko uczyło się w ten sposób okazywać lęk i złość? Gdyby jego brzuch mógł mówić, co miałby ochotę powiedzieć/zrobić?
Warto podkreślić fakt, że nie mam tu na celu podważenia leczenia medycznego – w pierwszej kolejności zawsze należy wykluczyć medyczną przyczynę danego problemu. Zachęcam jednak do zwrócenia uwagi na objawy prezentowane zarówno przez ciało, jak i przez psychikę.
O ile konkretne zaburzenia psychosomatyczne są wskazaniem do podjęcia leczenia, o tyle sama somatyzacja jest zjawiskiem zupełnie naturalnym i oznacza wyrażanie psychologicznego dyskomfortu w formie objawów fizycznych (cielesnych). Można też somatyzację rozumieć jako swoisty mechanizm obronny – nieświadome skanalizowanie niewygodnych uczuć w objaw fizyczny. Przykładowo mdłości i wymioty (niepoparte diagnozą medyczną, która za ich przyczynę mogłaby wskazać np. wirusa) można postrzegać jako symboliczny wyraz niechęci, przesytu, próby wyrzucenia czegoś z siebie.
Somatyzacje są szczególnie naturalne w przypadku dzieci, ponieważ dopiero uczą się one rozpoznawania swoich emocji i zarządzania nimi. Nie dziwmy się więc, że młody uczeń niespodziewanie gorączkujący w nocy może nie być jeszcze w stanie przekazać rodzicom: „Bardzo się boję, że was zawiodę, bo wiem, że chcecie, abym przynosił szóstki z matematyki, a nie nauczyłem się na sprawdzian”.
Dopóki nie pomożemy dziecku konstruktywnie rozpoznawać i wyrażać emocji i nie zapewnimy mu bezpiecznej przestrzeni, by to robiło, może się okazać, że będą za nie mówiły brzuch czy temperatura ciała.
Na pojawianie się objawów psychosomatycznych mają wpływ dwa rodzaje czynników.
To temperament, predyspozycje osobowościowe, wrażliwość. Mówi się też o tym, że każdy człowiek ma narządy i układy bardziej wrażliwe, a w efekcie częściej dające objawy – i że w jakimś stopniu jest to dziedziczne. Zwróćmy więc uwagę, jak sami reagujemy na trudne sytuacje (raczej brzuchem czy może sercem i oddechem?).
To głównie aktualna sytuacja rodziny (konflikty między rodzicami, narodziny rodzeństwa, rozwód, śmierć bliskiej osoby, ważne etapy, jak pójście do przedszkola czy szkoły) i relacje z ludźmi (grupa rówieśnicza, zmiana klasy, nauczyciela, konflikty).
Zwróćmy uwagę na swoją postawę wobec dziecka, naszą reakcję na jego problem. Ważne są również interakcje i komunikacja w rodzinie. To szeroki obszar przekonań i przekazów, np.:
Często nieświadomie i w dobrej wierze uczymy dziecko, że właściwe zachowanie to takie, które jest akceptowane przez otoczenie. Może to prowadzić do tłumienia przez dziecko prawdziwych emocji i sytuacji – chłopczyk będzie bał się smucić i płakać, bo chłopaki nie płaczą, dziewczynka nie pokaże swojej złości, bo złość piękności szkodzi, a odważne i aktywne dziecko wycofa się i zamknie, bo ma być grzeczne i posłuszne. Niestety emocji nie da się wyłączyć i muszą one znaleźć gdzieś ujście, np. w objawach psychosomatycznych.
Niestety nie jest to proste, ale warto zacząć od poszukania FUNKCJI objawów. Może to zabrzmieć dziwnie, ale zastanówmy się: co dobrego daje ten okropny ból brzucha? Jakie wtórne korzyści z niego płyną? Czego pozwala uniknąć? To pierwszy trop prowadzący do odkrycia przyczyny.
Leczenie psychologiczne jest niejako detektywistycznym wyzwaniem: sprawdzamy różne tropy, przyglądamy się reakcjom „świadków” zdarzenia. Ważna jest próba umiejscowienia objawów w czasie: kiedy się pojawiły, kiedy zaostrzyły, a kiedy nie występują albo występują w mniejszym stopniu?
Wielowymiarowe podejście do problemu dziecka daje szansę na pozbycie się dolegliwości. Przede wszystkim jednak pomaga w znalezieniu źródła trudności i uwolnieniu dziecka od konieczności mówienia tzw. językiem objawów.
Najważniejsze, co musimy przekazać, to to, że emocje istnieją, że są ważne i że nie należy ich tłumić! Jeśli nauczymy dziecko właściwie je rozpoznawać, nazywać i wyrażać, nie będzie ono musiało szukać ujścia w psychosomatyce, „rozrabianiu” czy krzyku.
Aby to zrobić, musisz, Rodzicu, sam posiąść podstawową wiedzę o emocjach – a niestety nie była ona zawarta w programach nauczania za Twoich czasów. Jeśli więc nie uzupełniłeś jej na własną rękę i czujesz, że wiesz o emocjach mało – czas nadrobić zaległości :)
Zachęcam Cię, Rodzicu, do dokładniejszego spojrzenia na własne relacje psyche–soma! A na koniec jeszcze raz podkreślę, aby nie bagatelizować medycznych przyczyn. Bywają sytuacje, kiedy bóle postrzegane są jako objaw emocji, a okazuje się, że kryje się za nimi konkretna choroba. Jeżeli zaś wykluczymy medyczne podłoże i nie uda się nam znaleźć rozwiązania zagadki objawów w zaciszu domowego ogniska – skorzystajmy z konsultacji psychologicznej.