Może się wydawać, że zaufanie dziecka do rodzica to coś, co zostało dane w dniu narodzin i nie trzeba się starać, żeby je utrzymać. Tymczasem jest to jeden z najbardziej wrażliwych obszarów w relacji rodzic-dziecko. Każde, nawet drobne potknięcie może zaufanie nadwyrężyć. A odbudować je – bardzo trudna sprawa. Zaufanie do rodzica to dla dziecka fundament istnienia. Dziecko ufne, bez lęku do innych, będzie bardziej otwarte, odważne, radosne. Co możemy zrobić, aby budować relację opartą na zaufaniu?
Usłyszmy to, co faktycznie dziecko mówi i spróbujmy zrozumieć to, co chce tym przekazać.
„Nienawidzę cię!” - w dosłownym rozumieniu moglibyśmy poczuć smutek, złość, niewdzięczność. Tymczasem przyglądając się sytuacji możemy zrozumieć to tak: „jestem zły, bo chciałem teraz spędzić czas z tobą mamo, a nie iść do szkoły”.
Przydatną zasadą jest dawanie pozytywnych uczuć w odpowiedzi na negatywne i parafraza, klaryfikacja słów dziecka: „Chcesz mi powiedzieć, że jesteś zły? Chodzi o to, że nie będziemy razem? Ja też bardzo za tobą tęsknię gdy się nie widzimy. Może spędzimy razem czas i po szkole pójdziemy na spacer do parku?” . Podkreślenie „ja też tak mam” ma ogromnie wzmacniającą moc, wskazuje, że to zupełnie normalne i dopuszczalne!
Pamiętajmy też, aby zadbać przy tym o bliskość fizyczną - przy małym dziecku kucnąć i złapać kontakt wzrokowy, nie mówić z oddali czy patrząc się przy tym w telefon.
Spróbujmy uwzględnić szerszy kontekst i być uważni na to, co w ogóle dzieje się z dzieckiem. Łatwiej będzie nam zareagować miłością i przytuleniem na kolejny atak złości gdy zdamy sobie sprawę z faktu, że to był ciężki dzień, w którym zabrakło miejsca na drzemkę i odpoczynek, w związku z czym zasoby do poradzenia sobie z emocjami są ograniczone. Przyjrzyjmy się tutaj, czy sami od siebie nie wymagamy bycia silnym i uprzejmym za wszelką cenę? Czy pozwalamy sobie na emocje? Może tym razem to my powinniśmy wziąć z dziecka przykład :)
Dziecko nie jest i nie ma być naszą kopią. Być może było tak, że ja jako dziecko byłam dzielna, bawiłam się sama, nie bałam się ludzi. A moje dziecko jest wrażliwe, dużo płacze, przy innych nie schodzi mi z rąk. Ważne aby przyjrzeć się czy faktycznie akceptuję to, że moje dziecko jest inne czy też swoimi interwencjami staram się mu przekazać, że niby jestem przy nim, ale w sumie to powinno się zmienić? „Widzę, że się złościsz, ALE lepiej tak nie rób bo dzieci w szkole nie lubią złośników”. Słuchamy po to, żeby rozumieć się wzajemnie, nie żeby dopasować dziecko do swojej wizji.
Akceptujemy emocje i ich wyraz, nie karzemy za złość! Trudno oczekiwać od dziecka, aby wraz z pierwszymi słowami nabrało wglądu w emocje i zamiast krzyczeć i tupać nóżkami mówiło „mamo teraz się złoszczę gdyż chcę czekoladkę zamiast obiadu”. To rodzice są odpowiedzialni za naukę wyrażania emocji. Jeśli więc nasze dziecko wyraża emocje niekonstruktywnie to albo jesteśmy na etapie nauki ich wyrażania, albo zawaliliśmy sprawę wcześniej i czas to naprawić :)
Poprzez akceptację emocji dziecka uczymy go również akceptacji swoich emocji. Gdy dziecko się boi:
POWIEDZMY
„Rozumiem, czego potrzebujesz? Przytulić cię?” i dopiero wskazujmy, że zagrożenia nie ma. Uczymy, że można przeżywać wszystkie emocje i że można sobie z nimi radzić.
ZAMIAST
„A co ty mówisz! Nie ma się czego bać, burza jest niegroźna”. Dziecko traci zaufanie do swoich przeżyć, poddaje je w wątpliwość i kończy z przekonaniem, że zrobiło coś źle.
Podstawą zaufania w relacji jest to, że cokolwiek nie zrobię i jak (dobrze czy źle) – będziesz ze mną, będziesz mnie akceptował. Rozdzielmy AKCEPTACJĘ OSOBY od AKCEPTACJI ZACHOWANIA! Nawet jeśli dziecko krzyczy, złości się, kopie, bije – ważne, aby podkreślić, że nie podoba nam się to konkretne zachowanie, a nie umniejszajmy jego, jako osoby. Mówimy: „Nie podoba mi się gdy tak krzyczysz, trudno mi wtedy zrozumieć o co chodzi, spróbujmy jakoś opisać co się dzieje”, zamiast: „Jak będziesz się tak zachowywać to mamie będzie smutno i nie będzie cię lubiła!”.
Nie obiecujemy czegoś, czego wiemy, że dziecko nie dostanie, tylko po to żeby załagodzić na chwilę sytuację, uspokoić swoje poczucie winy albo wybrnąć gdy mamy problem z mówieniem „nie”. Dotrzymywanie słowa uczy traktowania ludzi poważnie. Jeśli sami tego nie robimy, nie dziwmy się potem, że dziecko mówi „tak zrobię lekcje” a zamiast tego się bawi. Mówmy więc prawdę, choćby była ona nieprzyjemna. Zamiast „tak, tak, jak ładnie zjesz to dam ci czekoladkę” a potem się z tego wycofywać, powiedzmy wprost: „Niestety nie dostaniesz czekolady po obiedzie, gdyż zjadłeś dziś już dużo słodyczy a to niezdrowe” i wytrzymajmy adekwatną z tego powodu frustrację, dodając „rozumiem, że cię to zdenerwowało”.
Nikt z nas nie jest perfekcyjny i warto o tym pamiętać oceniając siebie, jako rodzica. Jeśli wybaczymy sobie niepowodzenia, skonfrontujemy się z nimi i w dodatku przeprosimy dziecko za jakieś niekorzystne nasze reakcje – przekażemy mu najcenniejszą lekcję – można popełniać błędy! Grunt, żeby ich naprawy nie pozostawiać innym czy losowi.
Na wprowadzenie powyższych zasad nigdy nie jest za późno. Jeżeli dziecko nie darzy nas zaufaniem na tyle, żeby poinformować nas o swoich trudnościach czy porażkach – to znak, że zawaliliśmy sprawę dużo wcześniej. Często pierwszą reakcją jest złość na dziecko. Warto w takim momencie opanować swój gniew, dać sobie czas na ochłonięcie. Frustracja w związku z różnymi sytuacjami (na widok złych ocen, kolejnych ataków złości, agresywnych odzywek nastolatka itd.) jest oczywista i adekwatna! Pozwól sobie to poczuć dbając jednocześnie o to, aby nie obciążać tym dziecka. Jeśli czujesz, że wybuchniesz – postaw granice, przełóż rozmowę („porozmawiamy o tym po kolacji”). Zadbaj o siebie i o dziecko jednocześnie.
Jeśli czujesz, że zaufanie nie jest wystarczające, warto zadać sobie pytanie „gdzie popełniliśmy błąd?”. Spróbować zgłębić źródła tego braku zaufania. Dziecko może bać się poinformować rodzica na przykład o złej ocenie z różnych powodów: od strachu przed jego reakcją po własne poczucie winy i przekonanie, że „nie mogę rodzica zawieźć”. Tak, często brak prawdomówności wynika z chęci ochrony rodzica! W takiej sytuacji warto przyjrzeć się, czy dziecko nie boryka się ze zbyt dużą presją co do osiągnięć i skąd ta presja się wzięła.
Zaufanie w relacji to obszar ważny nie tylko dla porozumienia z dzieckiem. Zaufanie to wiara w dobro ludzi i świata. Może być kuszące, aby uczulać dzieci na zło, oszustwa, przygotowywać do bycia silnym i unikania zranienia. Pamiętajmy jednak, że nie da się budować siły na lęku. Prawdziwą siłę bierzemy z akceptacji swoich i cudzych słabości, emocji oraz przekonania, że mam możliwości poradzenia sobie z tym co przychodzi.